Strona 1 z 1

WERDYKT (1982)

: 29 gru 2017, 18:32
autor: Popcio
... czyli kolejny dramat sądowy reżysera "Dwunastu gniewnych ludzi"

Re: WERDYKT (1982)

: 31 gru 2017, 13:55
autor: Heriotza
Chociaż długi to się fajnie oglądało.
Spoiler:
Najlepsze było to, że Newman miał łatwą do wygrania sprawę, ale strona przeciwna wynajęła bardzo dobrą firmę prawniczą, która miała ogromne pieniądze i narzędzia w postaci mediów, dzięki którym mogła manipulować opinią publiczną albo wysłać świadka na Karaiby, żeby nie zeznawał.

Re: WERDYKT (1982)

: 01 sty 2018, 14:31
autor: Popcio
przede wszystkim newman grał zapijaczoną hienę prawniczą, specjalizującą się nie w doprowadzaniu spraw do pełnego sądowego wyjaśnienia, tylko do płatnej ugody. cała ta nagła przemiana w gościa, któremu zależy na prawdzie i kliencie, jakoś średnio mnie przekonała.
schemat fabularny też wydaje się z deczka oklepany, ale trzeba pamiętać, że to film z początku lat 80 i rzeczy typu "erin brockovich" od niego pożyczały, a nie na odwrót.
niemniej reżyseria bardzo sprawna, jak to u lumeta, fajna mowa końcowa i świetna rampling w roli drugoplanowej. mocne 7/10.

Re: WERDYKT (1982)

: 01 sty 2018, 16:00
autor: Heriotza
Popcio pisze:przede wszystkim newman grał zapijaczoną hienę prawniczą, specjalizującą się nie w doprowadzaniu spraw do pełnego sądowego wyjaśnienia, tylko do płatnej ugody. cała ta nagła przemiana w gościa, któremu zależy na prawdzie i kliencie, jakoś średnio mnie przekonała.

Ty chyba ciągle trzeźwiejesz.
Spoiler:
Owszem, Gavina poznajemy jako odrażającego, zapitego adwokacinę, snującego się po stypach, ale w dalszej części filmu zyskuje w naszych oczach, kiedy dowiadujemy się o przyczynach jego upadku. Był aż nazbyt uczciwym prawnikiem, który swojemu szefowi zagroził karą dyscyplinarną za przekupywanie sędziów przysięgłych (albo świadków, już nie pamiętam). Za to sam został fałszywie oskarżony i wyrzucony z roboty z wilczym biletem.
Wydaje mi się, że na rozprawę sądową w kwestii zaniedbania lekarzy zdecydował się bardziej ze względu na siebie, żeby znów być uznanym i szanowanym adwokatem, niż ze względu na swoją klientkę, niemniej nazywanie go hieną jest nie na miejscu

Re: WERDYKT (1982)

: 01 sty 2018, 16:04
autor: Heriotza
Heriotza pisze:
Popcio pisze:przede wszystkim newman grał zapijaczoną hienę prawniczą, specjalizującą się nie w doprowadzaniu spraw do pełnego sądowego wyjaśnienia, tylko do płatnej ugody. cała ta nagła przemiana w gościa, któremu zależy na prawdzie i kliencie, jakoś średnio mnie przekonała.

Ty chyba ciągle trzeźwiejesz.
Spoiler:
Owszem, Gavina poznajemy jako odrażającego, zapitego adwokacinę, snującego się po stypach, ale w dalszej części filmu zyskuje w naszych oczach, kiedy dowiadujemy się o przyczynach jego upadku. Był aż nazbyt uczciwym prawnikiem, który swojemu szefowi zagroził karą dyscyplinarną za przekupywanie sędziów przysięgłych (albo świadków, już nie pamiętam). Za to sam został fałszywie oskarżony i wyrzucony z roboty z wilczym biletem.
Wydaje mi się, że na rozprawę sądową w kwestii zaniedbania lekarzy zdecydował się bardziej ze względu na siebie, żeby znów być uznanym i szanowanym adwokatem, niż ze względu na swoją klientkę, niemniej nazywanie go hieną jest nie na miejscu


A Rampling była świetna w roli wstrętnej zdrajczyni, tu się zgodzę.

Re: WERDYKT (1982)

: 01 sty 2018, 17:53
autor: Suchy Wilk
Ech, cebulaki, cebulaki, ugody i porozumienia to podstawowy sposób rozwiązywania sporów w krajach cywilizowanych, u Anglosasów załatwia się tak 99% spraw i to nawet karnych (pełen proces z ławą przysięgłych jak w filmach to mniej niż 1% spraw).
Natomiast w krajach o niskiej kulturze prawnej walczy się do upadłego w sądzie, często we wszystkich instancjach, mimo że to drogie i czasochłonne - powodując wieloletnie zatory, na których korzysta dziś PiS.

Obejrzałem jakąś połowę i mi nie idzie...

Re: WERDYKT (1982)

: 01 sty 2018, 20:15
autor: Heriotza
Aha, to dlatego Gavin chciał rozprawy, o ten jednoprocentowy prestiż mu chodziło.

Re: WERDYKT (1982)

: 02 sty 2018, 19:06
autor: Popcio
Heriotza pisze:
Popcio pisze:przede wszystkim newman grał zapijaczoną hienę prawniczą, specjalizującą się nie w doprowadzaniu spraw do pełnego sądowego wyjaśnienia, tylko do płatnej ugody. cała ta nagła przemiana w gościa, któremu zależy na prawdzie i kliencie, jakoś średnio mnie przekonała.

Ty chyba ciągle trzeźwiejesz.
Spoiler:
Owszem, Gavina poznajemy jako odrażającego, zapitego adwokacinę, snującego się po stypach, ale w dalszej części filmu zyskuje w naszych oczach, kiedy dowiadujemy się o przyczynach jego upadku. Był aż nazbyt uczciwym prawnikiem, który swojemu szefowi zagroził karą dyscyplinarną za przekupywanie sędziów przysięgłych (albo świadków, już nie pamiętam). Za to sam został fałszywie oskarżony i wyrzucony z roboty z wilczym biletem.
Wydaje mi się, że na rozprawę sądową w kwestii zaniedbania lekarzy zdecydował się bardziej ze względu na siebie, żeby znów być uznanym i szanowanym adwokatem, niż ze względu na swoją klientkę, niemniej nazywanie go hieną jest nie na miejscu


nie bardzo miałem z czego trzeźwieć, a facet do czasu zaangażowania się w sprawę egzystował właśnie jak hiena, co reżyser bardzo wyraźnie zaakcentował.

Re: WERDYKT (1982)

: 06 sty 2018, 23:09
autor: Rara_Avis
uwielbiam Newmana,dobre kino,ale ja chyba potrzebuję prostszej rozrywki...pewnie dlatego nie przepadam za Grishamem
sam film nie zadziałał na moje emocje,zero identyfikacji z bohaterami....

Re: WERDYKT (1982)

: 08 sty 2018, 16:53
autor: Liseł
Rara_Avis pisze:uwielbiam Newmana,dobre kino,ale ja chyba potrzebuję prostszej rozrywki...pewnie dlatego nie przepadam za Grishamem
sam film nie zadziałał na moje emocje,zero identyfikacji z bohaterami....


No własnie Grisham to porównując z tym to jest prostsza rozrywka ;)
W filmach opartych na Grishamie sednem jest proces oraz jego otoczka, tutaj film skupia się na bohaterze a proces oraz przygotowanie do niego jest tylko jednym z elementów filmu choć najważniejszym.

Film był dobry źle psuje mi go zakończenie, owszem nawet unieważnione zeznania pielęgniarki pewnie by jakoś siedziały w głowach przysięgłych ale nie mogli by raczej wydać takiego wyroku nie mając jakiegokolwiek podparcia choćby najmniejszego a nasz główny bohater przegrał z kretesem. Mogli scenarzyści dać chociaż iskierkę nadziei że może wygrać a nie tak jak tutaj że całkowicie przegrał a i tak wygrał, no u Grishama werdykty zawsze były dużo bardziej sensowne albo przynajmniej jakoś sensownie wyjaśnione.

Re: WERDYKT (1982)

: 10 sty 2018, 20:07
autor: Popcio
Liseł pisze:
Rara_Avis pisze:uwielbiam Newmana,dobre kino,ale ja chyba potrzebuję prostszej rozrywki...pewnie dlatego nie przepadam za Grishamem
sam film nie zadziałał nawet unieważnione zeznania pielęgniarki pewnie by jakoś siedziały w głowach przysięgłych ale nie mogli by raczej wydać takiego wyroku nie mając jakiegokolwiek podparcia choćby najmniejszego


w tym cały myk, że mogliby. teoretycznie powinni byli stosować się do uwag sędziego prowadzącego, ale ostatecznie nikt im krzywdy nie zrobi za wyrokowanie w zgodzie z własnym sumieniem.