Zagraniczna płyta roku 2016 w kategorii 80's/90's

[Popcio]

nie, nowej mety słucham głównie w drodze do roboty. gdybym ją pomylił z pixies, to najpewniej zasnąłbym za kierownicą i nie gadalibyśmy dzisiaj.

takie wyliczanki są spoko, bo zawsze zostawiasz po sobie jakiś ślad. jeśli przykładowo za parę lat będziesz będziesz się zastanawiać co ci się podobało w 2016 roku, to ten temat ci to najszybciej przypomni.

[Cham Solo]

całkiem więc możliwe, że wcale nie gadamy, tylko właśnie cię gdzieś reanimują. miejmy nadzieję, że z sukcesem i nie wyjdzie z tego taki stęchły, ślamazarny zombie, jak z nowej mety...

[Popcio]

no pacz, żyję.

[Cham Solo]

pewien jesteś? możesz mieć jakieś near death experience, to by zresztą tłumaczyło fakt, że ci się podoba ta nowa metallica...

[Popcio]

tak, jestem pewien. meta jest jedną z tych kapel, co do której mam wyklarowane oczekiwania i na nowej płycie zostały one z grubsza spełnione.
przede wszystkim jest porządny riff, wyraźny rytm i stylowa melodyka, nie ma za to żenujących eksperymentów z tymi brzmieniami, które w ogóle ekipie urlicha nie leżą. nie ma dziadowskiego country, nie ma prog rocka, nie ma pociesznych prób grunge i hardcore, nie ma symfonii dla ubogich i przede wszystkim nie ma unforgiven part 10. gdyby nie było jeszcze ze dwóch kawałków-zapychaczy z drugiego krążka to byłby to prawie album roku. niemniej i tak jest przyzwoicie.

[Popcio]

przed ogłoszeniem mojego top w kategorii 80/90's, parę słów o co fajniejszej nucie od młodszych wykonawców.


Blood Ceremony - Lord of Misrule
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=nyHjUwQZf9Q[/youtube]

Druga z rzędu znakomita płyta kanadyjskiej formacji, której ciutkę dekady się pomyliły. Ponownie instrumentarium i brzmienia rodem z lat siedemdziesiątych. Ponownie wokalistka nie ma dla mnie litości, jej maniera na zmianę wkurza i hipnotyzuje. Słuchając poprzedniej płyty chwilami zastanawiałem się, skąd się baba urwała, ale teraz wiem, że to jedyny właściwy element scalający klimat tej muzyki.


El Caco - 7
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=m22WXuiX3Ko[/youtube]

Jedną z zalet siódmego albumu norweskiego tria wydaje się jego długość. Osiem kawałków, niespełna pół godziny grania na przekładańca - raz prosto i do przodu, a raz zabawa z klimatem i rytmiką. Zanim słuchacz połapie się, że lada moment zabraknie pomysłów na wykorzystanie tych fajnych stonerowych przesterów,... płyta się kończy.


Black Tusk - Pillars of Ash
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=VWJlOPXsYLI[/youtube]

Znowu krótko i na temat - niewiele ponad pół godziny grania. Trochę żałuję, że odeszli od stonerowych brzmień, na rzecz wpływów hc-punkowych, ale to wciąż kawał sludge na bardzo wysokim poziomie.


Texas Hippie Coalition - Dark Side of Black
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=ivqt2LZKFGQ[/youtube]

Nawet nie patrząc na nazwę grupy, trudno się pomylić - od pierwszych do ostatnich taktów zalatuje piwskiem i przysadzistymi brodatymi facetami z południa Stanów. Jeżeli nie liczyć jednej ballady, to mamy czterdzieści minut wpadającego w ucho metalowego kowbojstwa.

[Cham Solo]

akurat momenty bardziej rockowego grania na nowej mecie są jak najbardziej i są to też w zasadzie jedyne próby wyniesienia tej płyty ponad poprawność/przeciętność. zamarzył się dziadkom jakiś powrót do metalowego grania, ale w sumie nie wiadomo po co, bo to już nie te lata, nie ta energia, nie te pomysły. wyszły takie patataje, które może mogą się podobać szeregowemu kucowi w glanach i z brudnym plecakiem-kostką, ale dorosły słuchacz lepiej zrobi, jak posłucha sobie wciąż bardzo dobrego st.anger. do czego oczywiście zachęcam.


"Lord of Misrule" tez mi się podoba i nawet nie wkurza mnie maniera wokalistki. z tych wintydżowych zespołów z babą na wokalu, których się ostatnio namnożyło warte odnotowania jest honeymoon disease. takie bardziej rozrywkowe, bez fletów, doomów, czarnych mszy. prosty, rockandrollowy feeling. mnie się podoba.

[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=uThErzBhrxw[/youtube]

[Heriotza]

Ta Blood Ceremony jest całkiem słuchalna.

[Popcio]

akurat momenty bardziej rockowego grania na nowej mecie są jak najbardziej i są to też w zasadzie jedyne próby wyniesienia tej płyty ponad poprawność/przeciętność. zamarzył się dziadkom jakiś powrót do metalowego grania, ale w sumie nie wiadomo po co, bo to już nie te lata, nie ta energia, nie te pomysły. wyszły takie patataje, które może mogą się podobać szeregowemu kucowi w glanach i z brudnym plecakiem-kostką, ale dorosły słuchacz lepiej zrobi, jak posłucha sobie wciąż bardzo dobrego st.anger. do czego oczywiście zachęcam.


"Lord of Misrule" tez mi się podoba i nawet nie wkurza mnie maniera wokalistki. z tych wintydżowych zespołów z babą na wokalu, których się ostatnio namnożyło warte odnotowania jest honeymoon disease. takie bardziej rozrywkowe, bez fletów, doomów, czarnych mszy. prosty, rockandrollowy feeling. mnie się podoba.

[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=uThErzBhrxw[/youtube]

odnoszę wrażenie, że temat kuców z kostką był już poruszany z rok temu i nie chce mi się do niego wracać, bo jest nudny i nie rokujący, jak ostatnia płyta pixies.

akurat doomy, flety i msze bardzo mi pasują w tym wydaniu.
tam na okładce widzę nawet dwie baby, generalnie i z okładki i z nuty raczej brzmi to jak amerykańska klubowa sztampa z pierwszej połowy lat osiemdziesiątych, tylko z bardziej zagęszczoną pracą sekcji rytmicznej. taki podrasowany soundtrack z "ulic w ogniu". niemniej, całkiem fajnie się słucha.

[Cham Solo]

tego akurat nie pamiętam, ale pewnie konkluzja i tak była taka, że ostatnie pixies jest spoko, a "hardwired" to denna, nikomu nie potrzebna płyta.

nie wiem co prawda, jak ci się mogło skojarzyć z "ulicami w ogniu", bo to jednak zupełnie inna bajka, ale ogólnie ukierunkowanie na amerykańską klubową sztampę może i słuszne. w ogóle, moje największe guilty pleasure, to właśnie badziewny, pedalski rock z lat 80-tych. może jak forum dorobi się więcej użytkowników to założę o tym temat.

[Popcio]

lol. sam nie wiem skąd wytrzasnąłem te ulice w ogniu, pochrzaniło mi się z innym filmidłem z lat '80 ze śpiewającą babą w tle.

[Cham Solo]

dorzucam do zestawienia Brujeria - Pocho Aztlan

[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=4oSHTrqwfGU[/youtube]

wróciłem niedawno do tej płyty i jest to dokładnie taka Brujeria jaką lubię. tylko gościowi, co im zrobił tę badziewną okładkę powinni uciąć łeb maczetą.

[Popcio]

o, nie myślałem, że jeszcze meksykańców usłyszę.
skoro postanowili wrócić po kilkunastu latach, to mogliby cosik w marketing zainwestować.

[Popcio]

hehe, widzę, że tradycyjnie walą prosto z mostu, nawet w foresta trumpa.

[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=iGJzMzW3kuY[/youtube]

szkoda tylko, że jak zawsze ni uja nie rozumiem z ich liryków.

[Cham Solo]

nie no, jak ktoś czasem kupi jakieś pismo muzyczne w empiku, albo zerknie na jaki branżowy portal, to raczej nie mógł przegapić. szwaby z nucleara jednak swoje na promocję wydają.

a teksty pewnie o tym samym co zawsze. dla mnie o tyle fajnie, że tym razem chyba mniej o narcotico, a więcej o anticristo. no i nie przerobili żadnej macareny