to mógł być nawet najlepszy filmowy batman... ale nie wyszło.
osadzenie historii w konwencji klasycznego kryminału noir z początku wyglądało na strzał w dychę. tym bardziej szkoda, że w miarę upływu czasu zmyślna konstrukcja zaczęła pękać, by ostatecznie runąć razem z wałami nabrzeża gotham city. dwugodzinny metraż filmu stanowiłby optimum, pozwalające ogarnąć zagadkę kryminalną i relację nietoperka z kicią. niestety, twórcy wyszli z idiotycznego założenia, że każdy kolejny batman musi być dłuższy i musieli ""obdarować" widza kolejną godziną, na przestrzeni której nastąpiło częściowe przełamanie konwencji, na rzecz tego co było u nolana i na wierzch lawinowo zaczęły wychodzić niedoróbki, przegięcia i manieryczność narracji.
tylko
6/10