A to mój absolutny faworyt bo mam bardzo podobny charakter:
Czyli Edd Cierpiętnik. Uwielbiam jego powiedzonka:
'' – Staremu Niedźwiedziowi nie starcza, że zmarli chodzą – skarżył się Jonowi, gdy szli w stronę chaty. – Chce, żeby jeszcze mówili. Powiadam ci, nie wyniknie z tego nic dobrego. Skąd zresztą wiadomo, że kości nie mogą kłamać? Dlaczego śmierć miałaby uczynić człowieka prawdomównym albo nawet bystrym? Zmarli są na pewno nudni i ciągle utyskują. Ziemia jest za zimna, mój nagrobek powinien być większy, dlaczego on ma więcej robaków ode mnie…
Jeśli potem się tam wśliznę i przycupnę daleko od ognia, to może do rana mnie nie zauważą. Tych, którzy schronili się pod jego dachem, Craster zamorduje najpierw, ale przynajmniej nie zginiemy mokrzy.
Edd stał nad kotłem, obracając jajka łyżką.
– Zazdroszczę tym jajkom – stwierdził. – Sam bym się chętnie pogotował. Gdyby ten kociołek był większy, pewnie bym do niego wskoczył. Chociaż wolałbym, żeby to było wino, nie woda. Zginąłbym rozgrzany i pijany. Są gorsze rodzaje śmierci. Znałem kiedyś jednego brata, który utopił się w winie. To był kiepski rocznik i trup wcale nie poprawił jego smaku.
– Wypiliście to wino?
– Znaleźć zwłok brata to straszne przeżycie. Sam byś się wtedy chciał napić, lordzie Snow.
Dywen twierdzi, że powinniśmy się nauczyć jeździć na martwych koniach, tak jak Inni. Mówi, że w ten sposób zaoszczędzilibyśmy na paszy. Ile w końcu może zeżreć zdechły koń? – Edd zawiązał troki. – Nie za bardzo mi się podoba ten pomysł. Kiedy już dowiedzą się, jak zagonić do roboty martwe konie, przyjdzie kolej na nas. Najpewniej to ja będę pierwszy. „Edd, śmierć nie usprawiedliwia już nieróbstwa. Nie leż tak. Wstawaj i łap za włócznię. Masz dziś w nocy wartę”. Ale może nie powinienem się tym tak gryźć. Najpewniej zginę, nim odkryją ten sposób.
''