#5
Postautor: Amerrozzo » 07 cze 2016, 00:00
Pierwsze niegrzeczne rzeczy, bo tylko takie paskudziły mi w głowie, to były akurat czasopisma kryminalne. Głównie wykradany ukradkiem "Detektyw".
Później wydane bodaj w 1900 "Zboczenia umysłowe na tle zaburzeń płciowych" Richarda von Krafft-Ebinga. A w środku opisy bardzo bezpośrednie, m.in. gejowskie zabawy ojca z dorosłymi synami i rozszerzanie odbytów narzędziami ginekologicznymi. Wówczas byłem w szoku, że takie rzeczy wydarzały się w XIX wieku, dziś mnie moja ówczesna naiwność śmieszy.
Później w zasadzie nie było już rzeczy na papierze, które niszczyłyby mi umysł. Zdarzały się drastyczne momenty w horrorach czy przygoda z pisarstwem de Sade'a, zwłaszcza "Szkoła libertynizmu". Ale to już czytane na studiach, więc już trochę wiedziałem o świecie, w którym przyszło żyć. Bardziej zaskoczyła mnie śmiałość wizji zestawiona z datą produkcji, generalnie byłem jednak troszkę zawiedziony, liczyłem na więcej (autor skupił się głównie na zboczeniach z ekskrementami, tak to odebrałem). Na plus tortury psychiczne, nawet jeśli były to opisy całkiem nierealistyczne (przykład z pamięci - bogaty duchowny przekupuje kogo trzeba, żeby pojmowali i skazali na śmierć męża i ojca, a później obiecuje matce i córce, że uwolni ich bliskiego od szubienicy, jeśli mu się oddadzą. Na chwilę przed aktem karmi ich trucizną z opóźnionym działaniem, w kulminacyjnym momencie osiąga spełnienie, kotary, które do tej pory zasłaniały okno, zostają otwarte przez służbę, widać dziedziniec, na którym właśnie wieszają niesłusznie skazanego mężczyznę, kobiety już rozumieją swoją porażkę, po czym same umierają od trucizny).